Na temat rządowego programu Rodzina 500 Plus można było usłyszeć wiele krytycznych opinii. Gdy Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało jego wprowadzenie, politycy Platformy Obywatelskiej mówili, że PiS po prostu nie ma skąd wziąć na to pieniędzy. Kiedy rządzącym udało się wprowadzić i utrzymać nowy pomysł, pojawiły się głosy, że dzięki niemu „patologia” będzie płodzić dzieci tylko po to, żeby „chlać za 500 Plus”, a podopieczni pomocy społecznej staną się jeszcze bardziej roszczeniowi. Program funkcjonuje już 2 lata. Jak sprawdza się w praktyce?
O zdanie na ten temat zapytaliśmy dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Dworze Maz. Elżbietę Mikiel. W jej opinii inicjatywa zdał egzamin. Jak mówi, nawet w rodzinach nazywanych patologicznymi pieniądze z tego świadczenia nie są wydawane na alkohol, tylko na dobra dla dzieci. – Ja wiem, że można by było to inaczej zagospodarować, bo rodzice wtedy tym dzieciom chcą dać wszystko – od razu drogi komputer, drogi telefon, coś tam jeszcze, ale jest to rzeczywiście przeznaczone dla dzieci. – zapewnia Elżbieta Mikiel.
Dyrektor zauważa także, iż 500 Plus nie sprawiło, że klienci nowodworskiego OPS-u stali się bardziej roszczeniowi. Wprost przeciwnie, wraz z wejściem w życie programu zmniejszyła się liczba korzystających z pomocy społecznej. Wynika z tego, że 500+ zabezpieczyło potrzeby finansowe rodzin na tyle, że rodzice nie muszą prosić o więcej. Dochodzi do sytuacji, że pracownicy OPS-u sami namawiają klientów, aby nie rezygnowali np. z darmowego posiłku dla dzieci w szkole (nawet jeżeli są już pieniądze na to, by dziecko mogło zjeść porządny obiad w domu).
Dodać należy, że tego wszystkiego nie mówi polityk, ale dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej z blisko 30-letnim doświadczeniem zawodowym. Warto wziąć to pod uwagę, gdy kolejny raz spotkamy się z krytycznymi (i nieraz mało wybrednymi) uwagami na temat zwykłego programu socjalnego. Na Zachodzie takie inicjatywy to norma. W Polsce musimy się do nich dopiero przyzwyczaić.
Tomasz Parciński