Nowy Dwór Mazowiecki ma ponad 700 lat. Mimo tak długiej historii nie doczekał się jeszcze własnego muzeum. O potrzebie powołania takiej instytucji mówi się od dawna.
Sprawa powoli (jak to u nas) nabiera realnych kształtów. Muzeum znajdzie siedzibę na I piętrze w starej części głównego budynku Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej przy ul. Paderewskiego 22. Obiekt ten wybudowano w dwudziestoleciu międzywojennym w bardzo wówczas modnym i nowoczesnym stylu modernistycznym, zwanym również funkcjonalizmem. Nie bez powodu przypomina tzw. białe bloki (Osiedle Piłsudskiego) w Modlinie Twierdzy, czy warszawską Centralną Wojskową Przychodnię Lekarską (CePeLek) przy ul. Koszykowej, gdzie przed wojną mieściła się szkoła dla pielęgniarek. Tak się wtedy budowało. Nowy Dwór, choć podwarszawski, nie był wtedy gorszy i w biegnącej między drzewami spacerowej Alei Paderewskiego miał budynek, którego nie powstydziłoby się śródmieście stolicy. Przed wojną mieściła się tam poczta. Można było nadać list, paczkę, telegram albo zadzwonić (mało kto miał wówczas telefon w domu). Wszystko z obowiązkowym mieszkaniem dla kierownika placówki, żeby nie miał daleko do pracy.
Budynek nadaje się więc idealnie na muzeum historii miasta. Tym bardziej że jesienią ubiegłego roku nastąpiło otwarcie nowej części obiektu, w której znajdzie się miejsce dla zbiorów biblioteki. Później odnowiono również elewację budynku, zachowując charakterystyczne, klinkierowe elementy.
W listopadzie ubiegłego roku burmistrz Jacek Kowalski powołał radę historyczną, która ma trzymać pieczę nad merytoryczną stroną przedsięwzięcia. Do udziału w pracach nowego gremium włodarz zaprosił przedstawicieli różnych środowisk społecznych i politycznych, których łączy jedno – miłość do wielobarwnej historii miasta, w którym urodzili się i wychowali lub w którym od wielu lat przyszło im żyć i pracować.
Zaproszenie burmistrza przyjęli: Janina Bystrek, Sebastian Golejewski, Alfred Kabata, Roman Kaczorowski, Sławomir Kaliński, Robert Kanigowski, Marian Karaś, Barbara Malewska, Maria Możdzyńska, Piotr Oleńczak, Grzegorz Sokołowski, Sebastian Sosiński i Tadeusz Sosiński.
Wszyscy członkowie od wielu lat działają na rzecz popularyzowania wiedzy o historii Nowego Dworu Maz.
Mimo siedmiuset lat dziejów miasta niewiele jest materialnych śladów jego historii. Usytuowanie w widłach rzek i sąsiedztwo Twierdzy Modlin sprawiły, że Nowy Dwór był wielokrotnie niszczony na skutek działań wojennych i klęsk żywiołowych. W historii miasta zdarzało się nawet, że z rozkazu zaborcy nie wolno było wznosić w nich budynków murowanych. Wszystkie nowe obiekty musiały być drewniane. Logika takiego nakazu była prosta: jak przeciwnik będzie szedł na twierdzę, najpierw spali Nowy Dwór.
Miasto było więc niszczone przez pożary, powodzie i żołnierzy w różnych mundurach. Każdy sprowadzał tu też nowych mieszkańców. Bliskość Twierdzy Modlin dawała dogodne warunki do rozwoju handlu. Wiadomo, w koszarowcu siedziało tylu mężczyzn, którzy musieli coś zjeść, w coś się ubrać itd. W Nowym Dworze i okolicach osiedlali się więc Niemcy, Rosjanie, Żydzi, a także, ze względu na usytuowanie miasta w widłach rzek, zajmujący się flisactwem przybysze z Niderlandów.
Przed wojną potomkowie przedstawicieli tych narodów tworzyli wraz z Polakami wielobarwną mozaikę społeczną. Mimo iż już w dwudziestoleciu międzywojennym zdarzały się konflikty na tle narodowościowym i religijnym, strukturę demograficzną miasta całkowicie zmieniła dopiero okupacja niemiecka.
„Naród filozofów i poetów” utopił we krwi przedwojenny Nowy Dwór. „Kulturalni” Niemcy mordowali nawet swoich, jeżeli ci wykazywali się zbyt przyjazną postawą wobec polskich sąsiadów. Za przykład niech posłuży pastor parafii ewangelicko-augsburskiej w Nowym Dworze, Robert Nitschmann, który za wierność Polsce i chrześcijańskim zasadom miłośni bliźniego zapłacił osadzeniem w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, z którego już nie wrócił.
Z wielobarwnej mozaiki wyznaniowej i narodowościowej po 1945 r. nie zostało nic. Jednych wywieziono lub zamordowano na miejscu, inni wyjechali w obawie przed zemstą. Nowy Dwór stał się miastem jednolitym pod względem narodowościowym. Z różnych stron Polski, za chlebem lub za miłością, przybyło też wielu nowych mieszkańców, którzy osiedlili się tutaj na stałe.
Mimo iż twórcy muzeum zachęcają mieszkańców Nowego Dworu do dzielenia się materialnymi świadectwami historii miasta, zdają sobie sprawę, że pozyskają ich stosunkowo niewiele. Nie tylko ze względu na zmianę struktury demograficznej po II wojnie światowej. Człowiek już taki jest, że jeśli ma jakąś cenną pamiątkę, to chce ją zachować dla siebie, dla dzieci, dla wnuków, a nie oddawać do muzeum. To zrozumiałe. Co więcej, są z pewnością i tacy nowodworzanie, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że w ich domu znajduje się coś, co byłoby cennym eksponatem w miejskim muzeum.
Ewentualny niedobór artefaktów ma rekompensować multimedialny charakter wystawy. Na 145 metrach kwadratowych znajdzie się miejsce dla ekspozycji, wykorzystującej nowoczesne technologie i działającej na wszystkie zmysły zwiedzającego, podobnie jak np. w Muzeum Powstania Warszawskiego. Twórcy placówki podkreślają, że zależy im na tym, aby historia miasta była prezentowana w atrakcyjnej formie. Była wielonarodowa i wielowyznaniowa, miasto przechodziło najrozmaitsze koleje losu, podnosiło się po wojnach i klęskach żywiołowych – w muzeum nie może zatem być nudno!
Jak poinformował burmistrz Jacek Kowalski, zlecone już zostało przygotowanie scenariusza wystawy. Jeśli koncepcja się nie zmieni, zwiedzający będą poruszać się po multimedialnej ekspozycji, jak po ulicy i „zaglądać do okien” nowodworzan sprzed lat.
Twórcy muzeum zachęcają wszystkich mieszkańców miasta do pomocy w tworzeniu nowej placówki. Proszą o udostępnienie prywatnych zbiorów, które mogłyby być wykorzystane przy tworzeniu scenariuszy wystaw lub przy dokumentowaniu i archiwizowaniu wiedzy o Nowym Dworze Maz.
My również dołączamy się do tego apelu. Wspólnie ocalmy od zapomnienia to, co jeszcze możemy ocalić!
Tel. kontaktowy: 22 775 23 11
E-mail: biblioteka@nowydwormaz.pl
Tomasz Parciński
fot. Michel Jures