Nowy Dwór Mazowiecki

„Kierunkowskaz na rondzie, a po co?
Jazda na suwak, a co to?”

Kierowcy w Nowym Dworze nie mają lekko. Co kilkaset metrów rondo, przejście dla pieszych (często zasłonięte przez zaparkowane pojazdy), do tego wszechobecne progi zwalniające i niewystarczająca liczba miejsc do parkowania. Pytanie, czy korki to tylko wina infrastruktury, czy może także kierowców?
W ostatnią środę doszło do kolizji na rondzie przy skrzyżowaniu DK 85 z ul. Warszawską. Korek z jednej strony sięgał do lotniska a z drugiej niemal do Czosnowa. Stało kilka tysięcy aut. Nie pomogło wprowadzenie ruchu wahadłowego, a przecież i bez tego przepustowość dróg wjazdowych do miasta nie powala.

Pas rozbiegowy – a co to takiego?

Ogromna część winy za taki stan rzeczy leży po stronie kierowców (a może lepiej byłoby pisać zaledwie „kierujących”?), którzy nie do końca znają przeznaczenie tzw. pasa rozbiegowego. Widać to zarówno w porannych godzinach szczytu, gdy blokują się wjazdy od Modlina i Czosnowa, jak i popołudniami, kiedy ruch na moście Pancera na Narwi niemal stoi.
Wielu kierowców, zamiast stosować się do zalecanej, przynajmniej na razie, metody na suwak próbuje włączyć się do ruchu już na początku pasa rozbiegowego, zatrzymując tym samym ruch kilkaset metrów wcześniej , niż powinni.
– Zdarza się to ciągle, dużo jeżdżę i widzę jak ktoś, na chama wpycha się jeszcze na linii ciągłej, byle tylko wjechać na pas główny a przed nim jeszcze 200 metrów wolnej jezdni. Jak się na takiego delikwenta zatrąbi, to on nie wie, co się dzieje i jest wielce oburzony – skarży się jeden z napotkanych kierowców.
Od kilku już lat w Sejmie mówi się o wprowadzeniu przepisów wprowadzających obowiązek jazdy na suwak, za nieprzestrzeganie którego będą sankcje, również finansowe, zwyczajne mandaty.
Niestety to, jak kilka innych pomysłów, jest jedynie w fazie planów.
Problemy z pasem rozbiegowym ma też wielu kierowców na trasie S7. Jadą oni powoli i włączają się do ruchu na początku pasa, zamiast nabrać prędkości i płynnie zmienić pas na docelowy.
Jedno co pociesza to fakt, że w naszej okolicy niewielu jest tzw. szeryfów, którzy, nie znając przepisów, świadomie blokują pas rozbiegowy i nie pozwalają innym kierowcom dojechać do końca.

Kierunkowskaz na rondzie, po co? Przecież każdy wie, że ja tu skręcam!

Temat ten wałkowany jest niemal wszędzie. Zarówno na Facebooku ,jak i w codziennych rozmowach. Mimo tego wiele osób zapomina, do czego służy wajcha po lewej stronie kierownicy i zjeżdża z ronda bez migacza. A potem słyszymy, że miasto stoi i to przez ronda. To prawda, stoi przez nie i przez kierowców, którzy nie umieją po nich jeździć. Gdyby każdy użył kierunkowskazu, ruch odbywał by się płynniej. Odkrywcze, prawda? Nie do każdego to jednak dociera.
Pojawiają się postulaty używania na rondach kierunkowskazu w lewo i faktycznie, chociaż nie jest to obowiązkowe, w niektórych sytuacjach może się sprawdzić. Na przykład wtedy, gdy wjeżdżamy do Modlina Twierdzy od strony Centrum dla jadących „na wprost” kierunkowskaz w lewo to sygnał, że skręcamy. Można w ten sposób zapobiec kolizji czy wypadkowi. Z drugiej strony nie dajmy się zwariować, zdarzają się sytuację, gdy ktoś jedzie z lewym migaczem i wyłącza go tuż przez zjazdem z ronda bez odpowiedniej sygnalizacji, to nie prowadzi do niczego dobrego.
Za brak kierunkowskazu, nie tylko na rondzie, grozi do 300 zł mandatu.

Linia na parkingu, dla kogo? Przecież jak będzie po środku samochodu, to nikomu nie przeszkadza.

No właśnie przeszkadza.
Czasami szukające miejsca parkingowego, czy to w centrum Nowego Dworu, na Os. Młodych czy też pod HIT-em, trzeba się nieźle nagimnastykować.
– Niektórym wydaje się, że jak mają prawko i samochód, to są królami życia i żadne przepisy, a nawet zwykła, ludzka życzliwość ich nie obowiązuje. Czy to jest problem zmieścić się osobówką na miejscu parkingowym? Można nawet zrobić poprawkę, nikt za to nie zgani. Ale nie, lepiej zająć dwa miejsca, bo tak mi się stanęło i sobie pójść, przecież zakupy czekają, a stąd bliżej do wejścia – mówi nasz rozmówca.
Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy już wcześniej ktoś zaparkował niepoprawnie i stawianie auta na właściwym polu jest praktycznie niemożliwe, dlatego trudno walczyć z takim zachowaniem. Co najwyżej Naklejka z „karnym kutasem” może trafić do niewłaściwej osoby i niczego to nie zmieni.
Problemów jest wiele, ale nie wszystkie wynikają z infrastruktury. Jeśli chcemy jeździć płynnie, szybko i bezpiecznie, musimy zacząć od siebie – kierowców.

Wojciech Filipiak