Mieszkańcy Osiedla Młodych zwracają uwagę na zaniedbane nasadzenia w okolicy ronda na ul. Pileckiego. Problem trwa od lat.
O sprawie zarastającej okolicę roślinności, wystającej włókniny oraz niepielonych grządek przy chodniku pisaliśmy już wcześniej, podobnie jak o latarniach przy ul. Łęcznej, które pozasłaniane są przez gałęzie drzew.
Mieszkańcy ciągle zwracają na ten problem uwagę i twierdzą, że Miejski Zakład Oczyszczania nie reaguje na ich zgłoszenia.
– Przez calusieńkie lato nikt nie pojawił się przy rondzie Pod Dębami, żeby wypielić te nasadzenia albo skosić trawę. Po co to wydawać pieniądze, jak nit o to nie dba – mówiła podczas zebrana zarządu Osiedla Młodych jedna z mieszkanek – przecież to jest żal pieniędzy. Jeśli sprzątają w jednym miejscu, to mogliby też przysłać kogoś raz na dwa miesiące żeby to posprzątać. Chodzę tamtędy codziennie z psem na łąki i serce mnie boli gdy na to patrzę, a tu zostały wydane pieniądze i to się niszczy. Tak chyba nie powinno być.
Burmistrz Sebastian Sosiński wyjaśnił, że problem wynika ze sposobu w jaki do tej pory działało MZO. Jak mówił często zdarzają się sytuacje, gdy ekipa nawet przez tydzień pracuje na terenie osiedli położonych za Narwią, w związku z czym nie nadąża m.in. z koszeniem trawy, która w okresie letnim w taki czasie potrafi odrosnąć po koszeniu. Zapowiedział przy tym, że trwają prace, dzięki którym sytuacja się poprawi.
– W czerwcu mieliśmy taką sytuację, że zmieniliśmy priorytety MZO. To nie jest tak, że nikomu nie leży na sercu problem o którym Państwo mówią. MZO było trochę taką jednostką do gaszenia pożarów, jak ktoś zgłaszał potrzebę, to oni rzucali swoją pracę i pomagali gdzie byli potrzebni. My z dyrektorem MZO pracujemy nad takim rozwiązaniem, które uczyni zakład bardziej efektywnym. Są to ludzie, którzy znają się na swojej pracy,a le nie mają narzędzi do skuteczniejszego działania.
Wojciech Filipiak