Rozmawiamy z Krzysztofem Łukasikiem, mieszkańcem gminy Pomiechówek, który na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu będzie reprezentował Polskę w kategorii: kolarstwo górskie.
Skąd u Ciebie zainteresowanie kolarstwem i w jakiej kategorii startujesz?
Zawsze byłem osobą aktywną i tak spędzałem czas. Samo kolarstwo trafiło się trochę przypadkowo. Około 2010 roku wziąłem udział w pierwszym lokalnym i stricte amatorskim maratonie rowerowym. To mi się bardzo spodobało i stwierdziłem, że warto byłoby spróbować kolejny raz. I tak krok po kroku ta zajawka się u mnie rozwijała.
Przez pierwsze kilka lat był to tylko sposób na spędzanie wolnego czasu i wtedy raczej nie wiązałem z tym swojej przyszłości.
Jak to się stało, że jednak związałeś się z tym sportem na dłużej?
To był powolny proces. Skończyłem szkołę średnią, poszedłem na studia i właśnie nawet wtedy myślałem, że będę pracował w bardziej standardowy sposób. To kolarstwo było gdzieś obok. Moje studia były jednak wyboiste i trwały bardzo długo. Na studiach magisterskich miałem już więcej czasu wolnego i przeznaczałem go na jazdę na rowerze. Wtedy pojawiły się pierwsze sukcesy i medale mistrzostw Polski.
W momencie, kiedy spodziewałem się, że rozpocznę pracę i dokończę studia, pojawiła się propozycja pierwszego kontraktu zawodowego. Stwierdziłem, że to okazja, którą warto wykorzystać i spróbować. W ten sposób, trochę mimowolnie zostałem kolarzem zawodowym.
Z jakim klubem jesteś związany?
Cały czas jestem związany z klubem JBG-2. Jest to klub, którego sponsorem jest właśnie firma JBG-2 ze Śląska, będąca producentem lad chłodniczych. To w jego barwach jeżdżę od 2019 roku.
W jakiej kategorii wystartujesz na Igrzyskach w Paryżu?
Będzie to wyścig elity mężczyzn. W przypadku kolarstwa górskiego nie ma podziału na dystanse, czy kategorie wiekowe lub wagowe. Wyścig będzie trwał ok. 90 minut, rozgrywany w rundach, które zwyczajowo i w zaokrągleniu mają od trzech do pięciu kilometrów. Są to rundy mocno interwałowe, najeżone dużą liczbą podjazdów i trudnych technicznie zjazdów. W czasie tych 90 minut wykonujemy kilka okrążeń i ten, który przyjedzie pierwszy, wygrywa.
Kiedy dowiedziałeś się o swoim powołaniu do kadry?
Na początek muszę powiedzieć, że sam proces kwalifikacji w kolarstwie górskim jest dość długi. Przez dwa lata poprzedzające igrzyska krajowe federacje zbierają punkty do międzynarodowego rankingu i dopiero potem miejsce krajowej federacji w tym rankingu przekłada się na liczbę zawodników, których dany kraj może wysłać na Igrzyska Olimpijskie Polacy zapracowali sobie na to jedno miejsce. W zasadzie to, że możemy być pewni tego jednego miejsca, było wiadomo dopiero wiosną tego roku.
Później selekcjoner kadry zaproponował kwalifikacje wewnętrzne, które udało mi się wygrać, w wyniku czego będę reprezentował nas w Paryżu.
Warto podkreślić, że w przypadku kolarstwa górskiego naprawdę trudno jest się na takie zawody dostać. Dla porównania na Pucharach Świata, gdzie liczba zawodników jest mocno wyselekcjonowana, w wyścigu elity mężczyzn startuje zazwyczaj 100-130 zawodników, a w przypadku Igrzysk Olimpijskich w elicie mężczyzn to jedynie 34 zawodników. To naprawdę mega okrojone grono. Już samo dostanie się do tych zawodów jest sukcesem.
Zdecydowanie nie ma tu zawodników słabych i przypadkowych ,i powtórzę to jeszcze raz, sam mój udział w tych zmaganiach jest dla mnie ogromnym sukcesem.
Jakim rowerem jeździsz i na jakim sprzęcie będziesz startował w Paryżu?
Jeżdżę na rowerze marki Giant. Jest to jednocześnie jeden ze sponsorów naszej drużyny.
Warto też wspomnieć, że w tym przypadku Międzynarodowy Komitet Olimpijski mocno ogranicza promowanie poszczególnych marek. Dlatego w przypadku sprzętu olimpijskiego mamy specjalne ramy, gdzie ich obrendowanie jest zdecydowanie mniejsze niż zazwyczaj.
Takie zawody to też okazja dla producentów, by wypuszczać limitowane kolekcje sprzętu.
Kiedy wyruszasz do Paryża?
Moja droga tam zaczyna się już niedługo, ponieważ zawody zamierzam poprzedzić zgrupowaniem wysokogórskim. To poprzedzone będzie startem w zawodach Pucharu Świata, po których udam się na wspomniane zgrupowanie do Andory.
Tam będę już do 25-26 lipca, skąd pojadę już prosto do Paryża.
Z Krzysztofem Łukasikiem rozmawiał Wojciech Filipiak
fot. Aleksandra Sulikowska