Rotmistrz Witold Pilecki – uczestnik wojny polsko-bolszewickej, żołnierz II Rzeczypospolitej, działacz społeczny, w czasie II wojny światowej uczestnik ruchu oporu, powstaniec warszawski, a w końcu ochotnik do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz i żołnierz Armii Andersa, zamęczony przez komunistów w najczarniejszym okresie stalinowskiego terroru, nie ma w Nowym Dworze łatwo. Na sesji Rady Miejskiej, która odbyła się 3 września znowu dyskutowano o tym, czy powinien być patronem ulicy w Nowym Dworze Maz. Mamy rok 2019 – 30 lat po “upadku komuny” – jak dodają niektórzy – na cztery łapy.
Sprawa dotyczy ulicy na Osiedlu Młodych, która przez lata nosiła imię gen. Zygmunta Berlinga. Nie czas tutaj na opowiadanie skomplikowanego losu tego człowieka – również uczestnika wojny z bolszewikami, sanacyjnego oficera, który po znalezieniu się w radzieckiej niewoli podjął współpracę z Sowietami przy tworzeniu polskich jednostek u boku Armii Czerwonej. Niezaprzeczalnym faktem jest, że wyprowadził on “z nieludzkiej ziemi” (jak mówiono o ZSRR) tych wypuszczonych z łagrów Polaków, którzy spóźnili się do Andersa. Już samo to sprawia, że zasługuje na uczciwą ocenę i jakieś, odpowiednio zniuansowane, miejsce w zbiorowej pamięci.
Nie ulega jednak wątpliwości, że jako współpracownik NKWD w myśl tzw. ustawy dekomunizacyjnej nie może być patronem ulicy. Twarde prawo, ale prawo – jak mawiali starożytni.
Władze miasta miały rok na wybranie nowego patrona. Wśród propozycji pojawili się: Robert Nietchmann – przed i w czasie II wojny światowej pastor parafii ewangelickiej w Nowym Dworze, który za swoją propolską postawę został przez Niemców uwięziony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, skąd już nie wrócił, a także Stanisław Wicherkiewicz – powstaniec warszawski, żołnierz „Parasola”, który całe powojenne życie związał z Nowym Dworem Maz. i pełnił m.in. funkcję naczelnika miasta (odpowiednik burmistrza). Proponowano również, aby gen. Zygmunta Berlinga zastąpił gen. August Emil Fieldorf ps. „Nil” – żołnierz Legionów, Wojska Polskiego, a następnie Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. Jako szef Kedywu (Kierownictwa Dywersji) Komendy Głównej AK nadzorował on wykonanie najbardziej brawurowych akcji odbijania więźniów, a także likwidacji przedstawicieli okupanta oraz ich kolaborantów i konfidentów. Najgłośniejszą akcją Kedywu był udany zamach na dowódcę SS i policji dystryktu warszawskiego – Franza Kutscherę. Po wojnie, mimo iż Fieldorf był przeciwnikiem podejmowaniu w najbliższym czasie zbrojnej walki z komunistami, stalinowscy oprawcy za odmowę współpracy skazali go na śmierć. Miejsce jego pochówku, podobnie jak w przypadku rtm. Witolda Pileckiego, pozostaje nieznane.
Przez rok władze miasta nie zrobiły nic konkretnego w sprawie zmiany patrona ulicy na Osiedlu Młodych. Już po upływie tego czasu na zebraniu Zarządu Osiedla nr 2 zorganizowano konsultacje, na których jednym głosem przewagi zadecydowano, że ul. Berlinga zmieni nazwę na ul. Radosną, “bardzo pasującą” do okolicznych ulic: Wojska Polskiego, Okulickiego i Szarych Szeregów.
Ponieważ jednak minął termin na podjęcie decyzji przez władze miasta, decyzję o zmianie nazwy ulicy podjął wojewoda mazowiecki. Wziął przy tym pod uwagę petycję 300 młodych mieszkańców Nowego Dworu Maz., którzy postulowali, aby nowym patronem ulicy został
rtm. Witold Pilecki.
Władze miasta odwołały się od tej decyzji. Pod koniec sierpnia okazało się, że chociaż sąd uznał protest magistratu, Berling nie może wrócić na tabliczki, ponieważ podpada pod ustawę. Ulica Pileckiego stała się bezimienna i radni musieli coś z tym zrobić. W przeciwnym wypadku decyzję znów musiałby podjąć wojewoda.
Propozycje, jak wybrnąć z tej sytuacji, były różne. Od zmiany nazwy na ul. Radosną (Mirosława Boroń) poprzez zorganizowanie internetowego referendum w tej sprawie (Sławomir Michałowski) po pozostawienie ul. Pileckiego ze względów praktycznych (Jerzy Plackowski).
– Proszę Państwa. Mam propozycje, żeby nazwa „rotmistrza Pileckiego” pozostała z tego względu, że wielu mieszkańców ma nowe dokumenty z tą nazwą ulicy, wiele podmiotów gospodarczych już zmieniło nazwę ulicy, a ponadto spółdzielnia mieszkaniowa poniosła już koszty – wszystkie tablice na blokach mają nazwę ulicy: “Pileckiego”. To będą dodatkowe koszty i z tego, co słyszę od mieszkańców, to mówią, że już trudno, niech zostanie. – powiedział Jerzy Plackowski.
Zupełnie inną opinię wyraziła Mirosława Boroń.
– Ja akurat rozmawiam z mieszkańcami i mieszkańcy są bardzo urażeni tym, że to nie jest ul. Radosna. Kilkakrotnie było spotkanie z mieszkańcami i to oni dokonali takiego wyboru nazwy. – powiedziała radna.
Z kolei Marcin Ozdarski poprosił o stanowisko organu wnoszącego uchwałę, które przedstawił zastępca burmistrza Janusz Mikuszewski.
– Jesteśmy w trochę trudnej sytuacji pomiędzy wyborem nazwy ulicy, która już dłuższy czas jest kością niezgody pomiędzy mieszkańcami, radnymi, natomiast z punktu widzenia logicznego i kwestii związanych z procedurami zmiany nazwy przede wszystkim dla przedsiębiorców, którzy tam funkcjonują, jeden z nich był u mnie i prosił o tym, aby właśnie pozostała dalej ta ulica, ponieważ już w systemach skarbowych ta ulica funkcjonuje i są trudności ze zmianą. Zdanie burmistrza, moje osobiste również, jest takie, żeby pozostać mimo wszystko przy, co prawda narzuconej nam przez wojewodę, nazwie ulicy. Niech ta ulica już będzie. – stwierdził urzędnik.
Następnie głos zabrał Sławomir Michałowski, który złożył wniosek o zdjęcie punktu z porządku obrad i przeprowadzenie konsultacji społecznych w sprawie nazwy ulicy.
– Niech to mieszkańcy sami zadecydują, jaką chcą mieć nazwę swojej ulicy – zaproponował radny.
– Chciałam powiedzieć przedmówcy, że takowe konsultacje już były i właśnie mieszkańcy dokonali wyboru nazwy: „ul. Radosna” i uważam, że nie powinniśmy się przeciwstawiać, bo za rok, za dwa, za pięć się okaże, że znów nieodpowiednie jest nazwisko Pileckiego i będzie dokonywana zmiana. Uważam, że nie powinniśmy szarżować nazwiskami. To jest poparcie i wśród radnych, jak rozmawiamy, nie tylko mieszkańców, a mieszkańców głos po prostu w konsultacjach wygrał. – odpowiedziała Mirosława Boroń.
Tu głos zabrał ponownie Jerzy Plackowski.
– W takim razie proponuję, żeby pani wzięła na siebie i wytłumaczyła tym mieszkańcom, którzy już zmienili dokumenty i tym przedsiębiorcom, jak nasz ZWiK, jak pan Duch, jak wiele innych podmiotów, działających przy tej ulicy, że będą musieli znowu zmieniać dokumenty. Koszty też pani poniesie za nich? – pytał wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
Marcin Ozdarski zaapelował, aby radni powstrzymali się od wycieczek osobistych oraz stwierdził, że problem jest poważny. Przychylił się przy tym do wniosku Sławomira Michałowskiego o zdjęcie punktu z porządku obrad.
Myślę, że radni mogliby zorganizować spotkanie, na którym przedstawiliby mieszkańcom sytuację, jaka jest teraz, gdy ponowna zmiana nazwy ulicy wiąże się z poniesieniem pewnych kosztów. Wówczas mieszkańcy zadecydowaliby, czy chcą ul. Radosną, czy ul. Pileckiego. Jesteśmy wybrani przez mieszkańców, musimy reprezentować interesy wszystkich mieszkańców i uważam, że wniosek pana radnego Michałowskiego jest wyważony, bardzo rozsądny. Mieszkańcy powinni poznać wszystkie “za” i wszystkie “przeciw” jednej i drugiej zmiany. To byłoby dla nas bardzo wiążące – powiedział Marcin Ozdarski.
Radna Grażyna Brzozowska stwierdziła z kolei, że nie spotkała się z negatywnymi opiniami na temat nazwy ul. Pileckiego.
– Ta nazwa się przyjęła i w tej chwili po raz kolejny mieszanie ludziom w głowach i faktycznie kolejna zamiana, myślę, że wtedy ten odbiór społeczny byłby bardzo niekorzystny i sami narobimy dużo zamieszania. Te procedury trwały strasznie długo. Myśleliśmy, że zanim ta nazwa stanie się nazwą obowiązującą, będzie rozstrzygnięcie. Okazało się, że niestety te wszystkie względy formalne trwały bardzo długo i przez ten czas ta nazwa już po prostu funkcjonuje. Ja się nie spotkałam z jakąś negatywną oceną nazwy obecnie funkcjonującej, więc nie mogę się w tej chwili wypowiedzieć za wszystkich mieszkańców, ale moim zdaniem pozostawienie tej nazwy, która już jest obowiązująca, czyli Witolda Pileckiego, byłoby najlepsze. Dzięki temu już nie będziemy robić zamieszania, a jakiegoś protestu mieszkańców osiedla przeciwko tej nazwie po prostu nie ma. Natomiast, czy my możemy formalnie i terminowo jeszcze przedłużyć ten czas, to ja nie wiem. Też nie mam nic przeciwko temu, żeby ewentualnie jeszcze przedstawić mieszkańcom obecny stan, bo to, co było kiedyś, a teraz, to są dwie zupełnie inne rzeczy – powiedziała radna, która, podobnie jak Mirosława Boroń i Jerzy Plackowski, została wybrana przez mieszkańców Osiedla Młodych.
Głos na temat ponownej zmiany nazwy ulicy zabrała również Beata Rusek.
– Jeżeli chodzi o koszty, przy działalności gospodarczej one są zerowe. Można sobie w CIDG internetowo zmienić nazwę i potem wydrukować również z CIDG zmiany dotyczące działalności gospodarczej. Myślę, że większy problem będą mieli mieszkańcy, ponieważ to oni muszą wskazać adres do korespondencji wszystkim organom, od których otrzymują korespondencję. – stwierdziła radna
– Przepraszam, że wejdę w słowo, ale koszty są, bo nie mówimy tylko o pieczątkach samych. To są koszty poważne. Nadmieniłem państwu, że spółdzielnia mieszkaniowa też by wolała, żeby została ta nazwa, jaka jest, bo mówią, że już wszystkie tablice wiszące w blokach mają nowy adres. Koszt jednej tablicy jest 100 zł. – odpowiedział Jerzy Plackowski.
– To jest argument – zauważyła Beata Rusek.
Radna, podobnie jak Grażyna Brzozowska, chciała się też dowiedzieć, czy decyzję w sprawie nazwy ulicy można odłożyć i poinformować mieszkańców o obecnej sytuacji.
Obecny na sali prawnik poinformował, że Rada Miejska nie ma obowiązku podejmować decyzji na tym konkretnym posiedzeniu. Większość radnych zgodziła się jednak co do tego, że lepiej nie odkładać sprawy. Za zdjęciem punktu z porządku obrad głosowali: Mirosława Boroń, Sławomir Michałowski, Grażyna Nadrzycka i Beata Rusek. Od głosowania wstrzymali się: Wioletta Dylewska, Monika Gluba-Stasiak, Agnieszka Kowalska, Krystyna Nasiadka, Marcin Ozdarski i Angelika Sosińska. Przeciwni zdjęciu punktu z porządku obrad byli: Roman Biliński, Krzysztof Bisialski, Ryszard Brzeziński, Grażyna Brzozowska, Marek Ciesielski, Agnieszka Kubiak-Falęcka, Justyna Paszkiewicz, Jerzy Plackowski, Tomasz Reginis i Adrian Zaremba.
Ostatecznie radni głosowali więc nad pozostawieniem nazwy ul. rtm. Witolda Pileckiego. Za opowiedzieli się: Roman Biliński, Krzysztof Bisialski, Ryszard Brzeziński, Grażyna Brzozowska, Marek Ciesielski, Wioletta Dylewska, Agnieszka Kowalska i Agnieszka Kubiak-Falęcka, Grażyna Nadrzycka, Krystyna Nasiadka, Marcin Ozdarski, Justyna Paszkiewicz, Jerzy Plackowski, Tomasz Reginis, Beata Rusek i Adrian Zaremba. Od głosowania wstrzymał się Sławomir Michałowski.
Nazwa ulicy pozostaje bez zmian. Szkoda tylko, że wśród argumentów nie pojawił się ani jeden dotyczący życiorysu rtm. Pileckiego.
Tomasz Parciński