Pijaństwo, odgłos tłuczonych butelek, krzyki, przekleństwa, wyzwiska – czy to opis warszawskiej Pragi? Nie – niektórych części Nowego Dworu Maz. Z takimi „atrakcjami” muszą się mierzyć, nieraz co noc, mieszkańcy tych części miasta, gdzie znajdują się sklepy nocne. Hałas roznosi się po całej okolicy.
Człowiek nie wielbłąd – pić musi. Wiadomo. Jedno piwo jeszcze podobno nikomu nie zaszkodziło (chyba że wsiadł po nim za kierownicę, czego nie polecamy). Gorzej, jak z jednego piwa robi się siedem, a potem włącza się tryb „pana świata”. Wówczas ten, kto jeszcze niedawno był zmęczony po całym dniu pracy (albo siedzenia na bezrobociu – zależy), zaczyna „drzeć mordę”, tłuc butelki i zaczepiać przechodniów, którzy wyszli wieczorem z psem, idą od autobusu albo właśnie przyjechali pociągiem z drugiej zmiany.
Takie wątpliwe „atrakcje” są codziennością dla mieszkańców tych części miasta, gdzie znajdują się sklepy całodobowe. Najgorzej jest w weekend. Wiadomo: piątek – imprezy początek, więc już wczesnym wieczorem amatorzy mocnych trunków zbierają się pod lokalami. Jak popiją, drą się, zaczepiają przechodniów, wyzywają ich i siebie nawzajem albo ruszają w miasto niszczyć, co popadnie. „Wspólne, znaczy niczyje”, więc można.
O problemie wielokrotnie dyskutowali nowodworscy radni. Na ostatniej sesji, 31 sierpnia, sprawę poruszył przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, Andrzej Świder.
– To jest wszystko kultura ludzi. To zależy od nas, od mieszkańców – skomentował przewodniczący Rady Miejskiej, Krzysztof Bisialski. – A że sklep jest na osiedlu, to chyba dobrze? – pytał retorycznie.
Pewnie, że dobrze, ale naucz pan teraz kultury amatorów taniego alkoholu. Bez „pały” się nie obejdzie. Radny Świder zapowiedział skoordynowane działania policji i straży miejskiej, zmierzające do rozwiązania problemu. Myślimy, że mieszkańcom miasta wystarczyłoby nawet jego ograniczenie. Jak to zrobić? Bardzo prosto. Zwiększyć patrole i nie pieścić się z wysokością mandatów. Jak biedaczysko nie będzie miał z czego zapłacić, zajmie się nim sąd. Trochę prac społecznych dobrze mu zrobi i wywietrzy, przynajmniej na jakiś czas, głupie pomysły z głowy.
Czy coś się zmieni? Czas pokaże. Sprawie będziemy się przyglądać.
Tomasz Parciński