Kiedy w październiku 2016 roku Marek Mikuśkiewicz, swego czasu jeden z najbogatszych Polaków, otwierał największe w Nowym Dworze Maz. centrum handlowe HIT, mieszkańcy byli zachwyceni.
Na uroczystość, oprócz tłumu klientów, licznie przybyli przedstawiciele władz miejskich i powiatowych. Zagłuszano padające w przestrzeni publicznej opinie malkontentów (głównie przeciwników politycznych burmistrza Jacka Kowalskiego), którzy od początku wróżyli HIT-owi marny los. Nie wierzyli oni, że centrum się utrzyma, a tym bardziej rozwinie. Między bajki wkładali też zapowiedzi otwarcia kina, które miałoby należeć do jednej z ogólnopolskich sieci multipleksów. Mieli rację. Kino nie powstało do dziś. Trudno też dziwić się ich obawom, jeżeli weźmie się pod uwagę, że twórca centrum był przez wiele lat właścicielem pierwszej sieci supermarketów MarcPol, która upadła krótko przed otwarciem HIT-u, kilkakrotnie zresztą przekładanym.
Przez niemal trzy lata funkcjonowania galerii pojawiło się na jej temat wiele opinii. Jedni cieszyli się, że wreszcie mają blisko „takie centrum, jak w Warszawie”. Inni, przeciwnie, narzekali na brak atrakcji dla dzieci i eventów, niepojawianie się nowych sklepów i gorszy asortyment niż w takich samych miejscach w Legionowie, czy stolicy.
W poniedziałek, 24 czerwca, klienci, którzy chcieli zrobić zakupy w centrum Handlowym HIT od samego rana odbijali się od drzwi. Na zewnątrz nie wywieszono żadnej informacji. Pocztą pantoflową przekazywano sobie tylko, że galeria będzie otwarta w południe. „Czy to koniec HIT-u? – pytali klienci.
Jak się okazało, centrum zajął syndyk, który w czasie, kiedy galeria była zamknięta, rozmawiał z najemcami lokali o przyszłości obiektu. W trakcie zebrania omawiano aktualną sytuację HIT-u i starano się znaleźć rozwiązanie najpilniejszych problemów.
4 lipca z Krzysztofem Piotrowskim, syndykiem, który przejął zarząd nad centrum spotkaliśmy się również my. Prawnik opowiedział nam o aktualnej sytuacji prawnej i finansowej obiektu.
– Musimy cofnąć się minimalnie wstecz, żeby opowiedzieć o sytuacji, jaką mamy teraz. Ogólnie nieruchomość na której powstało centrum handlowe była przedmiotem zainteresowania sądów, które badały, czy nie została ona wyprowadzona ze spółki, która budowała HIT, na szkodę wierzycieli, wykonawców obiektu oraz banku, który kredytował budowę. Do dziś nie otrzymali oni pieniędzy. Cały problem zaczął się od tego, że spółka, która wybudowała centrum, zbyła je po jakimś czasie za ułamek wartości – mówi mecenas. – Po dwóch latach postępowania, które trwało tak długo ze względu na zawirowania ze spółkami, w ręce których HiT co jakiś czas przechodził (zmieniały się ich siedziby, zarządy, osoby z nich ustępowały itd., a wszystko obracało się wokół dwóch, czy trzech osób o tym samym nazwisku, sąd zdecydował, że ta nieruchomość ma wrócić do masy upadłościowej i przejść w ręce syndyka. Oczywiście te osoby odwoływały się, wskazywały, że nie ma powodu do zwrotu, twierdziły też, że jest umowa dzierżawy tej nieruchomości w związku z tym powinna ona zostać w rękach dzierżawcy. Było odwołanie, ale spółki przegrały, a prawomocnym stało się orzeczenie sądu o zwrocie obiektu syndykowi. Miały być przekazane również klucze, kody dostępu, dokumenty itd. – dodaje mecenas.
W międzyczasie sprawą HiTu zajęła się prokuratura.
– Prokuratura wszczęła postępowanie przeciwko państwu Mikuśkiewiczom i ich rodzinie z takim podejrzeniem, że działali oni na szkodę samej spółki, bo pozbawili ją majątku i działali też na szkodę banku i wierzycieli. Kiedy zgłosiłem się na koniec maja o wydanie nieruchomości, pani, która tutaj zarządzała, dawała mi do telefonu prawników, wzywana była też policja. Prawnik stwierdził w końcu przez telefon, że nie będzie dyskutował z orzeczeniami sądu i nieruchomość została mi wydana – mówi syndyk. Mimo decyzji sądu o wydaniu obiektu, druga strona postępowania próbowała się odwoływać, jednak nie było już takiej możliwości.
Jak się okazuje, problemy galerii nie dotyczyły tylko kwestii prawnych, ale też o wiele bardziej przyziemnych spraw.
Krzysztof Piotrowski wspomina spotkanie z najemcami, podczas którego padło pytanie o ich potrzeby, a ci wskazali, że w toaletach nie ma mydła i papieru toaletowego, zaś w zimę, gdy zgłaszali, że w budynku jest za zimno, usłyszeli od osoby zarządzającej obiektem, że powinni siedzieć w pracy w polarach i kurtkach.
Wobec takich sygnałów syndyk zadecydował o niekontynuowaniu współpracy z firmą, która wcześniej zarządzała budynkiem.
– W momencie, gdy nie zawiązałem umowy z tą firmą pojawiła się lansowana przez nią koncepcja, że właścicielem obiektu nie był ten, kogo wskazywano w orzeczeniach sądu, ale kto inny, czyli Galeria HIT S.A. Wniesiono pozew do sądu w Nowym Dworze by ten stwierdził, że ja niezgodnie z prawem stałem się posiadaczem nieruchomości i żeby wróciło to do Galerii HIT. Przy czym te wszystkie spółki nazywały się bardzo podobnie. – mówi Piotrowski.
24 czerwca syndyk przedstawił najemcom aktualną sytuację centrum handlowego.
– Wyjaśniłem, że musimy wszyscy zrzucić się na to, aby galeria mogła funkcjonować. Trzeba zapłacić za utrzymanie, ochronę, prąd itd. Jeśli najemcy nie zechcieliby tego zrobić, centrum należałoby zamknąć. Stwierdzili, że czują się pokrzywdzeni, ale przecież jeszcze wcześniej mamy bank, wierzycieli, budowlańców, którzy za swoją pracę również nie otrzymali wynagrodzenia. – mówi mecenas.
Jak dodaje, podczas spotkania z najemcami 24 czerwca na miejsce przyjechał Marek Mikuśkiewicz, ale nie został wpuszczony na teren obiektu.
Miesięczne utrzymanie HiTu to koszt ok. 200 000 zł. Ze względu na zamieszanie wokół kwestii własności obiektu, trudno te pieniądze uzyskać. Szczególnie, że do najemców co jakiś czas trafiają wiadomości sugerujące, że nie powinni oni wpłacać czynszów do syndyka na rachunek kontrolowany przez sąd, ale do spółek związanych z Markiem Mikuśkiewiczem.
Nasz rozmówca opowiada również o innych kuriozalnych wydarzeniach. Mecenas miał usłyszeć od byłej zarządczyni obiektu, że za dwa, trzy trzy dni już go w tym miejscu nie będzie. Co więcej sam Marek Mikuśkiewicz miał przyjeżdżać na miejsce z uzbrojoną obstawą i chodzić po terenie centrum handlowego w towarzystwie swoich „goryli”.
– Oni pokazują tutaj ludziom, że należy się ich bać i teraz najemcy zastanawiają się, czy podpisywać z nami umowę, bo mogą być kłopoty. W orzeczeniu jest napisane prosto, że obiekt ma zostać zwrócony do masy upadłościowej, a ja mam nią zarządzać. Mam zapewnić to, żeby galeria była jak najbardziej wartościowa i działała. Cele, jakie chciałbym postawić, to to, żeby najemcy zawarli umowy, żeby do lokali weszli nowi najemcy i żeby to funkcjonowało. Następnie, kiedy galeria nabierze wartości, kolejnym krokiem będzie sprzedaż obiektu. Jeżeli jednak nie uda nam się porozumieć, nie będę miał na utrzymanie galerii i będę zmuszony ją zamknąć – mówi Krzysztof Piotrowski.
Syndyk chce podnieść wartość galerii poprzez zapełnienie pustych lokali atrakcyjnymi sklepami. Planuje także organizację eventów i tygodni tematycznych. W planach jest również pralnia, apteka (była na początku), placówka Poczty Polskiej i kącik dla dzieci.
– Kupcy są entuzjastycznie nastawieni. Mówią, że wreszcie jest z kim rozmawiać, wreszcie są jakieś pomysły. Z drugiej strony mają opory przed tym, aby podpisywać umowy i płacić pieniądze na rachunek kontrolowany przez sąd. Rozmawiamy z najemcami, ale prawie wszyscy się boją. Ja mówię otwarcie i wszystkim wprost, że jak nie będę miał na utrzymanie tego, to to zamknę. Nie można się bać kogoś, kto został pozbawiony prawa posiadania nie dlatego, bo ktoś mu to ukradł, tylko dlatego, że uznano, ze postąpił w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Nie należy też zapominać o mieście, o banku, któremu nie został zwrócony kredyt, o robotnikach, którzy budowali centrum itd. Celem postępowania upadłościowego, które realizuję nie jest zamknięcie HIT-u, bo gdybym go teraz zamknął, to on jest warty tyle, co stodoła na polu. Mi zależy na zbudowaniu wartości obiektu. Ambicjonalnie chciałbym, żeby tu po prostu było fajnie. – mówi mecenas
Dodaje, że obecnie centrum handlowe jest utrzymywane przede wszystkim ze zrzutki, którą zrobił bank wraz z wierzycielami. Sytuacja centrum pozostaje w zawieszeniu. Ma jednak nadzieję, że wkrótce nowe umowy (zarówno z dotychczasowymi, jak i nowymi najemcami) zostaną podpisane. Dzięki temu galeria będzie mogła funkcjonować, a sprzedawcy nie stracą pracy.
Będziemy śledzić na bieżąco dalsze losy Centrum Handlowego HIT.
red.