Sześć i pół miliona złotych przekroczył już dług lokatorów mieszkań komunalnych wobec administratora – spółki ZBK.
Cierpią na tym wszyscy mieszkańcy, zwłaszcza ci, którzy płacą regularnie (choć często nie starcza im do pierwszego), bo mniej pieniędzy z opłat oznacza mniej pieniędzy na remonty. Jak mówi przysłowie, z pustego nawet Solomon nie naleje.
To oczywiste, że nieszczęścia chodzą po ludziach i każdemu może się zdarzyć, że pieniędzy zabraknie. Czasami ten stan może być długotrwały. Co ma zrobić kobieta, której mąż (albo konkubent) pije, bije i pieniędzy nie daje, bo nie pracuje (nawet „na czarno”)? Jeśli staje przed wyborem: zapłacić rachunki czy dać dzieciom jeść, wybiera to drugie. Sobie od ust odejmie, a dzieciom da. Przynajmniej tak być powinno i to zrozumiałe. A dług za mieszkanie rośnie.
Wtedy jednak trzeba iść do ZBK-u albo do burmistrza i się dogadać. Właśnie tak, dogadać. Jak mówi Jacek Kowalski, to nie jest metoda, żeby kogoś zarżnąć. Dług można rozłożyć na dogodne raty, nawet po 50 zł miesięcznie. Najważniejsze to mieć dobrą wolę i nie czekać, aż zadłużenie urośnie do niebotycznych rozmiarów.
Wielu lokatorów właśnie tak, po 50 zł miesięcznie, spokojnie spłaca zadłużenie. Jednak co zrobić z tymi, którzy ani nie płacą bieżących należności, ani nie regulują starych długów, ani nawet nie próbowali rozłożyć zaległości na raty?
Czasem nie pracują, a czasem pracują, tylko że nigdzie tego nie wykazują. A jak nie wykazują, to komornik nie ma z czego ściągnąć należnych pieniędzy. Można ich wykwaterować do mieszkań o gorszym standardzie, ale co z tymi, których już nie ma gdzie przenieść?
Obowiązkiem władz miasta jest zapewnienie lokum wszystkim osobom, które otrzymały wyrok eksmisyjny z prawem do lokalu socjalnego. I tak przychodzą do magistratu byli lokatorzy nie tylko zasobów komunalnych, ale również spółdzielni „Dążność” mieszkań wojskowych, kolejowych, wspólnotowych i prywatnych. Przychodzą i mówią: „Dajcie mi mieszkanie”. Wyrok to wyrok. Jak miasto lokum nie daje (zasób mieszkań jest przecież ograniczony, a potrzeby ogromne), to musi płacić odszkodowanie.
Tomasz Parciński