„Panie, tu jakieś Araby są” – mówi jedna z mieszkanek centrum miasta, wskazując na zabytkowy budynek dawnej szkoły specjalnej, a jeszcze wcześniej ratusza, przy ul. Warszawskiej. Nie ona jedna jest tym zaniepokojona.
Budynek dawnej „szóstki”, przed wojną urząd miejski, w ostatnich latach był własnością Starostwa Powiatowego w Nowym Dworze Maz. Kilka lat temu, jeszcze za poprzedniej kadencji Rady Powiatu, mimo licznych kontrowersji, sprzedano go prywatnemu inwestorowi. Ten ze swoją własnością nie robił właściwie nic. Budynek dawnego ratusza stał przy głównej ulicy miasta i niszczał, choć czasem było widać, że ktoś prowadzi w środku jakieś prace.
Ostatnio były one coraz częstsze. Przy dawnej „szóstce” widywano robotników, wnoszących m.in. elementy instalacji sanitarnej. Wyglądało, jakby ktoś miał tam zamieszkać.
Niedługo potem po mieście poszła fama, że w budynku powstaje ośrodek dla uchodźców. Plotka była tym bardziej prawdopodobna, że widziano, jak do środka wchodzą mężczyźni o ciemniejszej karnacji.
O to, ile w tej pogłosce prawdy, pytał w czasie niedawnej sesji Rady Miejskiej, 25 września, radny Roman Biliński.
– W centrum uchodźcy by byli? – nie dowierzał przewodniczący Rady Miejskiej, Krzysztof Bisialski
Burmistrz Jacek Kowalski odpowiedział, że nic na ten temat nie wie, a władze miasta na pewno byłyby powiadomione, więc, jak stwierdził, jest to jakaś plotka.
– Przedwyborcza – dodał zastępca przewodniczącego Rady Miejskiej, Jerzy Plackowski.
Radny Biliński zwrócił jednak uwagę, że „takie osoby” były widziane w pobliżu budynku.
– Przypomnę, że Polska odmówiła przyjęcia uchodźców, więc nie wiem, o jakim ośrodku dla uchodźców mowa, skoro Polska jako kraj ich nie przyjmuje. – stwierdził burmistrz.
Dodał, że być może chodzi o obywateli innych państw, którzy przyjeżdżają do Polski pracować. Zdarza się, że niektórzy również ich nazywają uchodźcami.
– W naszej dzielnicy przemysłowej pracują już obywatele Ukrainy, Tadżykistanu, Nepalu i wielu innych krajów – powiedział Jacek Kowalski.
Nie jest też tajemnicą, że w Nowym Dworze działają firmy, zajmujące się organizacją pracy i zakwaterowania dla dużych grup pracowników fizycznych, głównie z Ukrainy.
Kowalski powątpiewał jednak, by mieli oni wynajmować mieszkania w centrum miasta, gdzie koszt jest dużo wyższy, niż na obrzeżach.
– Dobrze będą zarabiać, będzie ich stać na to, żeby dom tak w centrum mieli – skomentował Krzysztof Bisialski.
Pytanie o to, co dzieje się w budynku dawnej „szóstki” powtórzyło się dzień później, 30 września, na spotkaniu przedwyborczym komitetu Dialog Samorządowy, którego gościem był m.in. burmistrz. Tym razem dysponował już pewniejszymi informacjami.
– Było wczoraj pytanie na sesji. Pozwoliłem sobie zainteresować się tym tematem. Podobno jest taki pomysł, że firma, która wynajęła budynek od pana Paradzińskiego (właściciela – przyp. red.) chce tam urządzić hostel dla pracowników z zagranicy – powiedział Jacek Kowalski.
– To może sprecyzujmy, z jakiej zagranicy – odpowiedziała mieszkanka, która zadała pytanie.
– ze Wschodu generalnie. W Nowym Dworze pracują Nepalczycy, Hindusi, Tadżykowie, nie tylko Ukraińcy. – stwierdził Jacek Kowalski.
Nie ma żadnych sygnałów na temat tego, by w budynku dawnej „szóstki” działo się coś niepokojącego. To zresztą nie dziwi. Lokatorzy wracają po całym dniu ciężkiej pracy i nie w głowie im robienie zadymy. Z relacji mieszkańców wynika, że zachowują się spokojnie, w przeciwieństwie do niektórych rodowitych mieszkańców miasta.
Tomasz Parciński